Nie wie, jak smakuje żołądkowa gorzka, ale abstynentką nie jest. Angaż do teatru dostała na ulicy, a do Piwnicy pod Baranami wkroczyła jako "Wszetecznica". Z KAMILĄ KLIMCZAK rozmawia Magda Huzarska-Szumiec.
Kamila, jak smakuje żołądkowa gorzka? - Chyba gorzko. No może słodko-gorzko? Dwója. Do Tygodnika Powszechnego byś się nie dostała. Tam przed laty, zanim kogoś przyjęto, zadawano takie pytanie. To było pytanie do wysokiej klasy specjalistów z dziedziny alkoholowej. - A ja w zasadzie nie piję. No, ale musiałaś przejść jakiś test, żeby wkupić się w łaski artystów Piwnicy pod Baranami. - On był zdecydowanie prostszy. Chodziło o czystą wódeczkę, która zawsze była specjałem tego miejsca. "Ty wódkę za wódką w bufecie..." śpiewała Ewa Demarczyk. - No, ale oprócz tego musiałam jeszcze coś zaśpiewać. Tradycją Piwnicy jest to, że debiutujący osobnik występuje przed kabaretem na własną odpowiedzialność, o czym uprzedza się publiczność. Jeśli widzowie i artyści go kupią, to może zostać. Za co wzięłaś odpowiedzialność? - Zaśpiewałam "Zacną Kasię" Brassensa i "Wszetecznicę". No to nieźle zaczęłaś. - Ale to