On napisał do niej 600 miłosnych listów, ona żartowała: "Jestem głównie żoną Stasia". On był pierwszym w Polsce artystą musicalowym, ona jest wybitną scenografką - o Barbarze i Stanisławie Ptakach, w przededniu otwarcia w Katowicach ich muzeum, pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.
Baśka robiła najlepsze wmieście fikuśne zakąski (o daniach gorących nie mówiąc), Staszek szykował okolicznościowy repertuar (i coś mocniejszego do picia), potem zapraszali przyjaciół (także tych, poznanych przed chwilą), a dopiero na końcu szukali pretekstu do wspólnego spotkania. Bardziej dla zasady zresztą niż z jakiejkolwiek oficjalnej okazji. Do państwa Ptaków po prostu "się przychodziło" i "się było", nawet jak człowiek chciał tylko pomilczeć w dobrym, życzliwym sobie towarzystwie. Bo to był dom otwarty. Goście bawili się, dyskutowali o sztuce, śpiewali, pozowali do zdjęć, słuchali anegdot albo stawali się bohaterami nowych, ale też wypłakiwali smutki w ramionach gospodarzy... Czy dziś, w dobie studniówek w restauracjach i pospiesznych bankietów na stojąco, ktoś w ogóle rozumie określenie "dom otwarty"?! Ale jeśli nawet nie rozumie, to z pewnością będzie mógł sobie taki dom wyobrazić. Od jutra. Wystarczy tylko znaleźć kamien