Kowalewski jako dyrektor odnosił sukcesy nie tylko na polu artystycznym.
Okazał się też sprawnym menedżerem. Wprowadził również szereg innowacji otwierających teatr na nowych widzów i uatrakcyjniających jego wizerunek - uważa Bartosz Machalica z Przeglądu.
Jeszcze trzy lata temu Teatr Na Woli im. Tadeusza Łomnickiego w Warszawie wystawiał głównie lektury szkolne w szkolnych interpretacjach. Miasto zdecydowało się wówczas rozpisać konkurs na dyrektora teatru. W szranki stanęli Krystyna Demska-Olbrychska oraz Maciej Kowalewski, rocznik 1969, aktor, dramaturg i reżyser teatralny, mający już na koncie głośną sztukę "Miss HIV" oraz współautorstwo zrealizowanej również dla Teatru Telewizji "Ballady o Zakaczawiu". Kowalewskiemu zwycięstwo przyniosła wizja teatru otwartego na współczesną polską dramaturgię, krytycznie patrzącą na naszą rzeczywistość społeczną. Jako dyrektor naczelny i artystyczny wizję tę przez trzy lata realizował ze sporym rozmachem. To stało się przyczyną jego kłopotów. Kilka tygodni temu warszawski ratusz zdecydował się nie przedłużać z nim umowy. Nie pozwolił mu również wystartować w nowym konkursie. Z prostego powodu - nowego konkursu nie będzie. Artyści murem W obro