Większość liczy już straty, nieliczni liczą na zyski. Tracą aktorzy i prywatne teatry, ale rozkwita rynek dziel sztuki. Dla wielu artystów pandemia koronawirusa jest też czasem refleksji - pisze Maja Narbutt w tygodniku Sieci.
Kiedy skończy się pandemia, ludzie ruszą do kin. Będą potrzebowali rozrywki, odreagowania. Czy zechcą oglądać filmy związane z tym, co teraz przeżywamy? Wątpię. Raczej zechcą jak najszybciej o wszystkim zapomnieć. Jeśli oczywiście nie przeżyją osobistej tragedii, bo wtedy trudno będzie nie pamiętać - mówi mi reżyser Marcin Ziębiński. Siedząc w warszawskim mieszkaniu, słucha muzyki do swojego najnowszego filmu "Banksterzy". Premiera będzie przesunięta, jak wielu innych filmów na całym świecie. Prognoza, kiedy sytuacja wróci do normy, przypomina wróżenie z fusów. Wszyscy filmowcy biorą jednak pod uwagę przełożoną na jesień premierę najnowszego "Bonda" i stąd czerpią nadzieję, że najpóźniej wtedy wróci normalność. - Filmowcy są przyzwyczajeni do tego, że jakieś projekty spadają, nauczyli się więc cierpliwie czekać. Pracujemy trochę skokami: są pieniądze, to wszystko rusza. Jeśli wymyśla się koncepcje i nie angażuje pieni�