Ożywiona wymiana kulturalna między narodami słowiańskimi, zapoczątkowana w tym roku Festiwalem Muzyki Słowiańskiej spowodowała napływ do Polski wielu zagranicznych artystów. Do tych, których gościliśmy ostatnio w Poznaniu dołącza się para śpiewacza z opery belgradzkiej pp. Anita Meze (sopran liryczny) i Stanoje Jankovic (baryton). W "Cyganerii" Pucciniego Meze śpiewała Mimi a Jankovic wystąpił w roli malarza Marcelego. Ponadto Meze dała się słyszeć raz jeszcze w "Sprzedanej narzeczonej" o czym obszerniej pisać nie będę z tej racji, że dnia tego fotel recenzenta był pusty (oczywiście z jego własnej winy). Na szczęście strata także wyłącznie własna, bo rola Mimi w "Cyganerii" daje pełne wyobrażenie operowego "genru" śpiewaczki.
Można mówić w całym tego słowa sensie o walorach operowych Anity Meze, gdyż strona wokalna i gra aktorska zespalają się u niej w jedną harmonijną całość. Chwyt sceniczny roli jest nawet dość oryginalny. Oglądaliśmy Mimi w upostaciowaniu żywej kobiecości bez nadmiernego podkreślania owej tragicznej nuty sentymentalnej "nieszczęśliwych dziewcząt" z oper Pucciniego. Nie przerywa wyznań miłosnych kaszlem suchotniczym, choruje b. dyskretnie bez psucia nastroju partnerowi i widzom, unika szablonowych gestów i wszelkiej pozy teatralnej. Do gry szczerej i naturalnej dołącza się śpiew oparty o podstawy dobrej szkoły i walory samego głosu. Nie oszałamia on swą wielkością ale ujmuje ciepłym kolorem, czystością, szlachetnością brzmienia(szczególnie w średnicy)i muzykalnie prowadzoną frazą. Góra atakowana forte miewa przydźwięki ostre ale piano zawsze piękne i równe w całej szerokości skali. Podkreślić trzeba, iż dodatnie wrażenie kreacji Ani