Szczęśliwie i ciekawie się złożyło, że Teatr Słowackiego otworzył swój nowy artystyczny sezon od podwójnej autorefleksji. Oto bowiem (gdy "Śnieżycę" pozostawić poza konkurencją...) pojawiły się dwa spektakle kreujące podobny problem. Gdy przemija czas trudnych pytań: co, jak i kiedy w teatrze można i powinno się mówić, a nadszedł czas jeszcze trudniejszych na nie odpowiedzi, czas premier - Teatr przy placu św. Ducha proponuje zacząć od samego siebie. Raz jeszcze powraca do starego jak sztuka, ponadczasowego stanu nierównowagi. Jeden jego biegun stanowi artysta, drugi zaś - jak zwykle bezlitośnie oceniająca społeczność. Tak właśnie, sama przeciwko wszystkim, wkracza na scenę Miniatury wenecka malarka Galactia w "Scenach z egzekucji" Howarda Barkera; nie inaczej staje na deskach dużej sceny Konrad w "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego. Sami przeciw wszystkim. Przychodzą, by przeżyć raz jeszcze swe odwieczne dramaty, ale także i po to, by je nam przybli�
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny, nr 3