Christoph Schlingensief nie wypalił w swoim życiu nawet jednego papierosa, jednak półtora roku temu zdiagnozowano u niego raka płuc. Rokowania były i są złe. Reżyser przeszedł chemię, operację wycięcia płata płuc. Zawsze miał w europejskim teatrze opinię taniego prowokatora i niepoprawnego anarchisty, teraz zrobił wstrząsający spektakl o własnym umieraniu - pisze Łukasz Drewniak w Dzienniku.
Parę tygodni temu nieuleczalnie chora Jane Goody, gwiazda brytyjskiego "Big Brothera", sprzedała prawa do transmisji swojej śmierci, co uznano za ostateczny upadek kultury masowej. Ale takie rzeczy w teatrze? Czy kultura wysoka też schodzi na psy? Zaraża się wulgarnością reality show? Ale przecież śmierć, nawet własna, to dla artystów temat niemal obowiązkowy. To Schlingensief, rocznik 1969, był autorem happeningu "Zabijcie Helmuta Kohla!". To on ustawił pod Burgtheater bigbrotherowy kontener z 12 nielegalnymi imigrantami w środku i namawiał wiedeńczyków do głosowania. Najmniej lubiany auslander miał zostać wydalony z kraju jako pierwszy. Akcja nazywała się znamiennie: "Proszę pokochać Austrię!". I to on do swojego "Hamleta" zatrudnił grupkę neonazistów. Podczas konfliktu o Kosowo zaprosił do berlińskiej Volksbuehne grupę albańskich uchodźców. - Po co próby? Jest wolna sala, niech tu zamieszkają, skoro nie mają gdzie się podziać. W końcu �