- Myślę, że po mojej wizycie w Lublinie stworzę coś melancholijnego. Tak, melancholia dobrze oddaje atmosferę tego miasta - mówi Arnon Grunberg, który w Lublinie spędził dwa tygodnie w ramach projektu Citybooks. Rozmowa z pisarzem w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Justyna Górniak: Twoja kariera zaczęła się od pisania listów. Arnon Grunberg: Kiedyś nie myślałem, by zostać pisarzem. Chciałem być aktorem, potem zająłem się pisaniem sztuk teatralnych, ale sam nigdy nie wpadłbym na pomysł, żeby napisać książkę. Po drodze założyłem też własne wydawnictwo, które niestety zbankrutowało. Nie był to najlepszy okres w moim życiu, zacząłem pisać listy do znajomych, wolałem to od rozmów telefonicznych, zostało mi to do dzisiaj, z tym że teraz piszę maile i SMS-y. Listy stawały się coraz dłuższe. Pewien holenderski wydawca poprosił mnie, żebym na podstawie historii w listach napisał książkę. Tak powstała moja pierwsza powieść "Niebieskie poniedziałki", napisałem ją w wieku 23 lat. Książka została uznana w Holandii za najlepszy debiut. Jak to się stało, że parę lat później twoja kolejna powieść znowu dostała nagrodę za najlepszy debiut? - Parę lat po opublikowaniu "Niebieskich ponie