Niełatwa jest sytuacja ludzi, którzy w tym sezonie podjęli ryzyko objęcia teatru. Zima wyludniła sale. W konkurencyjnej walce o priorytet potrzeb teatr przegrywa skutecznie z bardziej elementarnymi potrzebami życia. Nawet renomowane placówki robią bokami w trosce o rygory planu. W tej sytuacji wypada zachować daleko idącą ostrożność w ocenach i wnioskach dotyczących nowych tendencji artystycznych na scenach znanych dotychczas z nieco innego profilu czy innych upodobań. Ostrożność - ponieważ nie wszystkie zamierzenia mogły być zrealizowane, nie wszystkie elementy oceny działały bez zarzutu. Uwaga ta odnosi się między innymi do sytuacji Zygmunta Hübnera we Wrocławiu. Nowy dyrektor pokazał jak dotąd "Brytanika" Racine'a w reżyserii Aleksandrowicza, i "Radość z odzyskanego śmietnika" w całkowitym opracowaniu Krasowskiego, "Zjawisko Glapiona" Audibertiego w reżyserii Bielińskiego, "Arlekina" Zabłockiego we własnej inscenizacji oraz "Inkarno" Bra
Tytuł oryginalny
Arlekinada i Brandys
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 15