Wszyscy, którzy pamiętają krakowskie początki pracy Henryka Ryla z pierwszych lat powojennych, a szczególnie jego ,,Kolorowe piosenki", oczekiwali wizyty jego łódzkiego zespołu z przychylnym zaciekawieniem. Niestety, mimo całej sympatii, dla ambitnego i ruchliwego ,,Arlekina", stwierdzić wypada, że jego występ przyniósł publiczności krakowskiej zawód. Stanowczo był to jeden z najsłabszych spektakli, jakie oglądaliśmy w sali "Groteski". W pomysłowym programie do ,,Dwóch Michałów" znajduje się odezwa do widza, pouczająca między innymi, że widowisko ,,musi być podane w sposób teatralny, to znaczy, przystępnie i ładnie", bowiem "...nuda, powaga, niedostępność i brzydota, to śmiertelni wrogowie teatru". Jakże przykro stwierdzić, że w tym wypadku "Arlekin" padł ofiarą większości owych śmiertelnych wrogów. Tym przykrzej, że przedstawienie zostało przygotowane z dużym i widocznym nakładem pracy oraz pomysłowości tec
Tytuł oryginalny
Arlekin w Krakowie
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny, Kraków nr 17