EN

17.11.2006 Wersja do druku

Arie z tytoniem w tle

"Carmen" ma pecha. Chociaż dziś jest arcypopularna (kto nie potrafi zanucić arii torredora?), to na premierze dzieło Georgesa Bizeta zlekceważono. Dziś szykanują je przeciwnicy palenia. I fachowcy od marketingu, którzy zastępują słowa reklamami środków czystości.

Teatr Wielki sięgnął po "Carmen" Georgesa Bizeta - czyli operę, którą trudno wystawiać w Szkocji. Dlaczego? Bo akcja "Carmen" zaczyna się w sewilskiej fabryce cygar. A od kwietnia w Szkocji obowiązuje bezwzględny zakaz palenia w miejscach publicznych, więc także na scenach operowych. Aktorzy naraziliby się na grzywnę 50 funtów, a właściciel teatru mógłby zapłacić aż 1000 funtów i stracić licencję. Krucjata przeciwników błękitnego dymu dotarła też do San Francisco: tam wystawiono operę w wersji "niepalącej". Zrewoltowane pracownice fabryki cygar co prawda potrząsały cygarami, ale niezapalonymi. Recenzenci kpili, że inscenizacji zabrakło ognia. Oczywiście, palenie w operze trzeba ograniczać, w końcu dym szkodzi na głos. Z drugiej jednak strony istnieją papierosy - "Carmeny"... Wszystko to przez ogromną popularność opery wg noweli Prosepra Merimee, przerobionej przez librecistów: Henri Meilhaca i Ludovica Halevy. Tytułowa Carmen (mezzosopran

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Arie z tytoniem w tle

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Łódź, nr 268

Autor:

Leszek Karczewski

Data:

17.11.2006

Realizacje repertuarowe