- Postępowaliśmy zgodnie z prawem, a nasz zabieg okazał się sukcesem - i to jest najważniejsze. A jeśli zazdrośnikom to się nie podoba - trudno - mówi Ewa Michnik o aferze sponsoringowej w Operze Wrocławskiej.
Magda Piekarska: Chciałabym porozmawiać o sponsoringu w Operze Wrocławskiej. Ewa Michnik: Proszę bardzo. Od razu zaznaczę, że postępowaliśmy zgodnie z prawem. Prawnicy nie dopatrzyli się konfliktu interesów w tym, że nasi pracownicy przystępują do przetargów nieograniczonych na akwizytorów, pozyskujących sponsorów dla opery. Działamy zgodnie z procedurą Ustawy o zamówieniach publicznych. Ogłaszamy przetargi cyklicznie, w biuletynie BIP i na stronie internetowej opery. Każdy może do nich stanąć. Pozostaje strona etyczna. - W porządku, możemy zapytać też etyków o zdanie, choć ja nie widzę tu nic nieetycznego. Dla mnie najważniejsze są zabezpieczony budżet na działalność artystyczną, możliwość grania spektakli i prezentowania nowych premier. Dlatego dziwi mnie atak "Gazety Wyborczej". Jaki jest cel waszego działania? Czy chcecie, by opera straciła sponsorów? Tak jak pani cieszymy się, że opera zdobywa wsparcie sponsorów. Niepokoi