- Starałem się ustalić repertuar koncertu tak, by tworzył wyraźną dramaturgię; w każdym koncercie dbam o to, by nie były to luźno powiązane z sobą utwory, ale by łączyła je wewnętrzna logika - o koncercie "Aria dla Krynicy", który zainauguruje 51. Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju mówi Francesco Bottigliero w rozmowie z Wacławem Krupińskim w Dzienniku Polskim.
Od dziewięciu lat mieszka Pan w Polsce, stąd ta znajomość języka polskiego? - Byłaby lepsza, gdyby nie 4-letnia przerwa, kiedy dyrygowałem głównie w Niemczech. Poza tym z żoną Polką, a małżeństwem jesteśmy pięć lat, częściej rozmawiamy po włosku Jest Pan świetnie wykształcony muzycznie, m.in. w zakresie dyrygentury operowo-symfonicznej. A urodził się Pan już kilka lat po śmierci Jana Kiepury. Znał Pan jego dokonania? - W czasie studiów nie zetknąłem się z nim, podobnie z Fiodorem Szalapinem. Ale to wynika z faktu, że program studiów nastawiony jest jednak na twórców opery, jej rozwój... Z przykrością zauważam też, że tak we Włoszech, jak i w Polsce, bardziej ceniona jest muzyka symfoniczna niż operowa. Opera jest, niestety, zawsze trochę na drugim planie - mniej kochana. I podobnie dotyczy to również, niestety, dyrygentów operowych. Dlatego wielu z nich myśli wyłącznie o pracy w filharmonii. A dyrygent w operze musi idealni