Prawdziwa bomba na austriackim Bregenzer Festspiele. Po raz pierwszy wystawiono "Kupca weneckiego", operę Andrzeja Czajkowskiego, ekscentrycznego geniusza fortepianu, ocalonego z warszawskiego getta. Polska premiera wybitnego dzieła w przyszłym roku - pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej.
Festiwal muzyki klasycznej w Bregencji nad Jeziorem Bodeńskim opiera się na dwóch założeniach. Na zamontowanej na wodzie scenie prezentuje co roku widowiskowe inscenizacje słynnych oper, na które z Austrii, Niemiec, ze Szwajcarii i z Anglii przyjeżdżają dziesiątki tysięcy słuchaczy. Ale ambitnie sięga też po dzieła zapomnianych kompozytorów. Ten dwupak powstał w głowie angielskiego reżysera Davida Pountneya, który od dziewięciu lat jest dyrektorem artystycznym Bregenzer Festspiele. Postanowił wskrzesić zarzuconą tradycję festiwalu, którego pierwsze edycje (od 1946 r.) odbywały się na zbudowanej na jeziorze scenie - wystawił już w ten sposób "Trubadura", "Aidę", "Andreę Cheniera", a w tym roku "Czarodziejski flet". Zrobił przedstawienia lekkie, dowcipne, sprytnie wykorzystujące nowoczesne technologie do realizacji najbardziej zwariowanych pomysłów. Przedstawienia na wodzie zaczynają się zawsze wieczorem, gdy nad jeziorem powoli zapada zmrok.