Już przed Dniem Zmarłych warszawski Teatr Narodowy zaprosił swych widzów na premierę "Dziadów" Adama Mickiewicza. Jest powinnością sceny narodowej grywać wielki repertuar romantyczny, co zresztą nie jest łatwe, bo podobno młode pokolenie tak się zraziło do szkolnych lektur obowiązkowych, iż trzeba je było uatrakcyjniać już to przy pomocy wściekle warczących Hond, już to ryzykownych rozbieranek. I oto Krystyna Skuszanka zdecydowała się na eksperyment utrzymania uwagi widza przy pomocy wielkiej poezji i ascetycznej wręcz scenografii, chociaż mocnej w swym nastroju, bo w duchu iście romantycznym. Na widowni sporo było młodzieży, i to przybyłej do stolicy z daleka: było cicho jak makiem siał. Widać owa, ponoć przebrzmiała ju,ż poezja jakoś jednak przemówiła do młodych w owym romantycznym mroku jesiennym, zeschłych liściach, pokrywających mogiły cmentarni. One bowiem stanowią tło spektaklu, niezwykle nastrojowego ale
Tytuł oryginalny
Arcydramat narodowy
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczywistość nr 46