Nie trzeba od razu dorabiać ideologii do sztuki i dlatego niepotrzebnie Zbigniew Rudziński tłumaczy się z tego, że napisał libretto do "Manekinów" według Brunona Schulza. Napisał, bo mu się Schulz podobał i koniec. Równie dobrze mógł je napisać według książki telefonicznej - pod warunkiem, że oparłby je na równie dobrym pomyśle inscenizacyjnym i opatrzył równie atrakcyjną muzyką. Bo to w głównej mierze decyduje o sukcesie "Manekinów" na Scenie Kameralnej Teatru Wielkiego w Warszawie. Trudno sobie wyobrazić lepsze połączenie: świat koszmarów sennych Schulza, urealniony sadystyczną plastyką scenografii Janusza Wiśniewskiego i wprowadzony w ruch prawie choreograficzną koncepcją reżyserską przez Marka Wrzesińskiego; ten świat nagle ożywa dziwnym, mechanicznym życiem; zaczyna się teatr w teatrze, bo widzowie siedzą na scenie, na której jest druga scena, na której właśnie rozgrywa się nierzeczywista opo
Tytuł oryginalny
Arcybajeczka dla dorosłych
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 244