Z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pamiętam niewiele. Dwie największe artystyczne manifestacje końca komunizmu to dla mnie telewizyjne wystąpienie Joanny Szczepkowskiej i zielony numer "Literatury na świecie" z utworami Charmsa, Olejnikowa i Wwiedeńskiego. Teksty literatów z leningradzkiej grupy Oberiu były prawdziwym objawieniem, przy którym niewiele znaczyły polskie, kamuflażowe, sposoby na oszukiwanie cenzury. To była prawdziwa prowokacja, odważna kpina, demaskacja obowiązującego języka i sposobów myślenia za pomocą niezwykłych środków. Oberiuci żonglowali językiem, jego zastygłymi sensami. Pomimo powszechnego, choć spóźnionego zachwytu ich działalnością, ta twórczość długo pozostawała w Polsce bez echa. Do zapomnianego wydania "Literatury" sięgnął Arkadiusz Jakubik z warszawskiego teatru Rampa. Przedstawienie "Krótkie jest życie, krótkie... czyli kabaret Oberiutów" mogła obejrzała
Tytuł oryginalny
Arbuzy i śmierć
Źródło:
Materiał nadesłany
?