Rysuje się przed nami rozczulający i całkowicie urzekający obrazek, istne hałaśliwe krecie jam session - o spektaklu "Noc Kretów. Welcome to Caveland!" w reż. Philippe'a Quesne'a z Kunstenfestivaldesarts (Bruksela) pisze Kinga Kurysia z Nowej Siły Krytycznej.
Popkultura, sztuka, technologia i współczesna nauka szczególnie upodobały sobie sięganie ponad głowy, każą nam co rusz zadzierać wysoko czoła. Eksploracja kosmosu przez NASA, stacje kosmiczne, loty w kosmos, kwieciste mgławice, spadające gwiazdy, różnokolorowe galaktyki, przestrzenie międzyplanetarne - wszystkie te słowa zakrawają o niesamowitość, nieskończoność, rysują w głowie poetyckie wizje. Człowiek na ich tle wraz ze swoimi aparaturami, przyrządami, satelitami wygląda jak nieustraszony kolonizator przestrzeni kosmicznej, przekraczający ludzką potencjalność. Spektakl francuskiego artysty Philippe'a Quesne'a, pokazany gościnnie w Nowym Teatrze w Warszawie, już na samym poziomie umiejscowienia akcji w kreciej norze otoczonej stalaktytami i stalagmitami radykalnie ustawia optykę patrzenia - w dół, w zlepek grud ziemi, w miejsce, do którego wraca materia, by się rozłożyć i znów oddać światu cząsteczki, które na pewien czas sobie przywłasz