"Bal w Operze" w reż. Lecha Raczaka w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Piotr Grobliński w portalu e-kalejdoskop.pl.
Legendarny poemat przeniesiony na scenę przez Darię Anfelli i Lecha Raczaka, legendę teatru alternatywnego, to miało być największe wydarzenie Roku Tuwima. Niestety, wbrew słowom poety nie jest to "wielki Bal w operze". Po pierwsze dlatego, że przedstawienie trwa zaledwie godzinę, co jest normą w teatrze offowym, ale w teatrze dramatycznym budzi wątpliwości. Po drugie, nie jest to spektakl wybitny - ma wiele dobrych elementów, ale jako całość grzeszy niespójnością. Duża Sala Teatru Nowego jest prawie operą, skoki przez kontenery na śmieci są prawie popisami kaskaderskimi, a iluzjonista jest prawie sztukmistrzem. Momentami jest rozmach rodem z najlepszych spektakli teatru ulicznego, a momentami po prostu recytacja poezji z podziałem na role. Lech Raczek nie może się zdecydować, czy robi offowy teatr plastyczny oparty na ruchu, zespołowych figurach i machinach przydatnych podczas ulicznych występów (rydwan, na którym wjeżdża babilońska wszetecznica), cz