{#os#1241}Grzegorzewski{/#} ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Zajadłych. Ci drudzy podnoszą głowy, ilekroć Grzegorzewskiemu zdarzy się wyreżyserować coś z klasyki. Występują wówczas w roli strażników Litery - a zda się, że i Ducha - utworu. Bronią nienaruszalności dzieł (niewiele brakuje, a orzekliby, że arcydzieła są nietykalne), zapominając, iż wykładnia ideowa utworu jest historycznie zmienna. Oczywiście, oburzenie wywołane inscenizacją "Wesela" czy - ostatnio - "Nie-Boskiej komedii" nie jest całkiem bezzasadne: sceniczny kształt obu tych spektakli wywiedziony bowiem został nie tyle z "ustalonej" przez historyków literatury "ontologii" wspomnianych arcydzieł, ile z migotliwej, nie do końca jasnej obecności symboli, wykreowanych przez te arcydzieła, w naszym myśleniu o narodowej historii, o istocie tworzenia, o naturze świata. Obie te inscenizacje - jak i znakomita większość prac Grzegorzewskiego - zrealizowane są w
Tytuł oryginalny
Apokalipsa według Grzegorzewskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra Nr 5