Już 2 lutego w warszawskiej Montowni premiera "Arabskiej nocy" Rolanda Schimmelpfenniga. Z afiszy nie schodzą sztuki Dei Loher, Falka Richtera, Mariusa von Meyerburga. Dlaczego polski teatr jest taki niemiecki? - pyta Łukasz Drewniak w Dzienniku
Grupa krzykliwych germanofobów, która wyszła z podziemia ostatnimi czasy w naszej prastarej słowiańskiej ojczyźnie zdziwiłaby się niepomiernie, gdyby zliczyła wszystkie niemieckie sztuki grane na polskich scenach. Okazałoby się, że jest to - zaraz po rodzimej - najpopularniejsza dramaturgia. Fascynacja dramaturgią niemiecką to konsekwencja silnej europejskiej pozycji rezyserów zza naszej zachodniej granicy - Castorfa, Ostermeiera, Purchera, Petrasa i innych. To oni podrzucili polskim twórcom klucz do współczesności, pokazali, jak grać nowe dramaty za pomocą stylistyki, w której brutalność miesza się z poezją. U Niemców przestrzeń zawsze wystaje z codzienności poza krawędź, gdzie zaczyna się metafora. Toksyczność nowego wspaniałego świata to tylko kontekst dla obrazu męsko-damskich uwikłań zawieszonych w próżni, gdzieś między intymnym a publicznym. Niemiecka dramaturgia od paru lat jest także lekcją wyobraźni i scenicznego ekstremizmu dla p