Mamy za sobą pierwszy sezon nowej dyrekcji Teatru Wielkiego. Wzbudził on wiele emocji, zachwytów, kontrowersji, a przede wszystkim pytań. Mariusz Treliński chce tworzyć nowoczesny teatr operowy. Najważniejsze pytanie, jakie po tym sezonie powinna sobie postawić dyrekcja TW to czy i w jakim procencie może sobie pozwolić na to ryzyko, kierując instytucją tak wielką, tak ważną i z takimi tradycjami jak Opera Narodowa - pisze KKG w Życiu Warszawy.
Jak wyważyć proporcje między tym, co śmiałe, a nawet kontrowersyjne, budzące twórczy ferment, a tym coi w dobrym tego słowa znaczeniu, tradycyjne. W tym sezonie do repertuaru wprowa-, dzone zostały dzieła mniej znane, dobrze przyjęte "Andrea Chénier" [na zdjęciu] i "Wozzeck" oraz popularne, ale z racji inscenizacji dyskusyjne "Cyganeria" i "Czarodziejski flet" - wszystkie dalekie od tego, co nazwalibyśmy tradycyjnym teatrem kostiumowym. Sukcesami były: "Walkiria" z Placido Domingo oraz "Romeo i Julia", którą poprowadził Marc Minkowski. Niekwestionowanym sukcesem nowej dyrekcji jest też cykl "Terytoria", który pozwala na prezentowanie w sali kameralnej dzieł współczesnych i eksperymentowanie bez obawy o frekwencję. Premiery "Curlew River" Brittena, "Zapisków tego, który zniknął" Janacka i "Sonetów Szekspira" Mykie-tyna oraz "Fedry" Jaskot i "Alphy Kryoni Xe" Gryki zaostrzyły apetyty na kolejne ogniwa cyklu. Warszawski balet, potraktowany w tym roku po maco