OTELLEGO znamy nie od dzisiaj i na wyrywki. Wszystkie teatra już go grali w Warszawie i na prowincji. Zwyczajnie, i ze śpiewami oraz tańcami i na migi. To tyż z samej ciekawości poszliśmy z Gienią do Polskiego Teatru, żeby naocznie się przekonać, co można jeszcze z tej sztuki zrobić, od tyłu do początku ją zagrać, czy tyż przerobić nie do poznania? Ale nic takiego nie zaszło. Otello był prawdziwy, tylko że bez mebli. Głupiego stołka na scenie nie ma. Także samo dekoracje nieobecne. Zamiast nich jeżdżą na sznurkach jakieś dziecinne latawce, nie latawce, pudełka do kapeluszy, nie pudełka. W te i nazad, a właściwie w górę i na dół przez całe przedstawienie, aż się publice kwadratowo w oczach robi. No, ale faktycznie coś nowego trzeba było pokazać, skoro jeżeli wszyscy znają cały przebieg. Ale się pokazało, że nie wszyscy. Pierwsza Gienia na widok tak zw. Jagona trąca mnie w kostkie i pyta się: - Co tu robi Kloss? - Jaki Kloss, gdzie
Tytuł oryginalny
Apaszka Otellowej
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 222