Młodzi koledzy z redakcji "Teatru" wysłali mnie do Kwadratu. To bardzo miły dowód wiary w moje, ograniczone już z racji wieku, możliwości percepcji, zwłaszcza intelektualnej. Poza tym w Kwadracie po raz ostatni byłem równo ćwierć wieku temu, gdy Stanisław Tym osobiście reżyserował legendarne "Rozmowy przy wycinaniu lasu", więc sama perspektywa przypomnienia sobie, jak wygląda najbardziej oblegany teatr w Warszawie zapowiadała się ekscytująco. Co prawda redakcyjna młodzież, jakby przestraszona radykalizmem pomysłu (że recenzujemy przedstawienie z Kwadratu) dołożyła mi do pary premierę w Teatrze Narodowym, niby że tu komedia i tam komedia, więc razem będą dwie komedie i może coś z tego wyniknie. Ale co może wyniknąć z zestawienia małego i dużego, chudego i grubego, albo głupiego i jeszcze głupszego? Chyba tylko oczywista przewaga drugiego nad pierwszym. A może nie Poszedłem tedy w majowy dzień na popołudniówkę do Kwadratu. Przed wejście
Tytuł oryginalny
Antypody
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 9