Moja zagorzała antypatia do dramaturgii Micińskiego stanowi dobrą rękojmię jakości teatralnej roboty Macieja Prusa, skoro ta właśnie robota zadecydowała o mym stosunku do gdańskiej premiery Kniazia Patiomkina. Ostatnie lata wydają się wskazywać, że pozostaję coraz bardziej osamotniony na stawisku, wedle którego Miciński należy do tych dramatopisarzy, którzy słusznie zostali zapomniani. Oto ukazało się bowiem kilka książek autora "W mroku gwiazd" i prac poświęconych jego twórczości, niespodziewanie mnożą się premiery. Przed wojną jedynie Leon Schiller w 1925 sięgnął po "Patiomkina" i w scenografii braci Pronaszków z muzyką Karola Szymanowskiego dał jedną z najgłośniejszych premier Teatru im. Bogusławskiego, której rangę dokumentuje niecodzienna tamtymi laty ilość czterdziestu ośmiu spektakli. Po dziesięcioleciach niepamięci dopiero konsekwentny upór Stanisława Hebanowskiego doprowadził do wejścia Micińskiego na sceny - p
Tytuł oryginalny
Antynomie rewolucji, antynomie istnienia, antynomie świata
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 11 (778)