EN

10.10.1982 Wersja do druku

Antygony są wśród nas

PROSTOKĄT OBRAMOWANIA grobu Antygony zieje czarną czeluścią niby tunel łączący świat żywych z umarłymi, z nicością i wszechświatem. Tron Kreona obramowany białą poręczą, wysoki jak szafot, nie dodaje powagi, nawet gdy wdrapać się na najwyższy stopień. Olgierd Łukaszewicz wygłasza teksty Chóru. Jest komentatorem i zarazem kimś współczesnym, kto daje świadectwo tamtym zdarzeniom, myślom, racjom i uczuciom. Ku nauce, refleksji, przestrodze: "Chociaż jestem wierny władzy i lojalny, ale coś ściska mnie za serce, jakbym się oburzał na widok Antygony idącej na śmierć. Przemierza swoją ostatnią drogę. Idzie sama do grobu". Pierwsze słowa niemal drżą w ustach aktorów. Widzą to samo, co postronny obserwator. Widownię młodzieżową - znudzoną, niepoważną, rozdokazywaną. Śmieszy ją wszystko. Głośne dowcipy, nawoływania, zaczepki. Brak kurtyny, czarno obita scena, własna obecność w tym otoczeniu. Wyraźnie szykuje się do draki

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Antygony są wśród nas

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Kulturalny nr 29

Autor:

Bożena Frankowska

Data:

10.10.1982

Realizacje repertuarowe