Dorota Wyżyńska: Gdzie szukałaś swojej Antygony? Jak ją sobie wyobrażasz? Jakie wskazówki na temat postaci dostałaś od reżysera? Agnieszka Grochowska: Dużo myślałam o Czeczenii, krajach byłej Jugosławii, Palestynie. O tamtych kobietach. O ich pogwałconej godności. Myślę, że są tam takie dziewczyny, które grzebią swoich braci. Są w stanie oddać życie za to, aby uratować honor rodziny. A świat ich nie broni, nie ratuje, w ogóle o nich nie pamięta. Zastanawialiśmy się, jak odnieść tę postać np. do przeciętnej Polki. My tu nie musimy na szczęście podejmować tak drastycznych wyborów. Siedzimy w miłej kawiarni na Saskiej Kępie, pijemy herbatę i przyjemnie rozmawiamy. Jednak jeśli odczytamy "Antygonę" jako opowieść o tym, jak bronimy swoich źródeł, to stanie się ona dotkliwie aktualna. W dzisiejszym świecie chaosu wartości często wpadamy w taki wir, że zupełnie zapominamy o swoich korzeniach. Współczesna Antygona to ten, kto
Tytuł oryginalny
Antygona w Teatrze Telewizji
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza (dodatek - Gazeta Telewizyjna) nr 240