"Antygona w Nowym Jorku" w reż. Tadeusza Junaka w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Oglądała Renata Sas z Expressu Ilustrowanego.
Na spektakl długo idzie się między fabrycznymi budynkami. Potem w mroku, po starych schodach. Pomieszczenie z resztką maszynerii za chwilę okaże się sceną. Teatr Jaracza wyposażył to miejsce - przy ul. Tymienieckiego 3 - w rzędy ławek i zamierza tu grać. Już wcześniej wysokie ściany zmienione zostały na ściany wspinaczkowe i łażą po nich wyczynowcy. Pierwsza w niecodziennej scenerii przedstawiona została "Antygona w Nowym Jorku" Janusza Głowackiego w reżyserii Tadeusza Junaka. Sztuka rozgrywa się w parku, ale taka przestrzeń świetnie współgra z akcją. Historia trojga bezdomnych ("bezdomność to stan uszy" - mówi pisarz), z których każdy na swój sposób próbuje przeżyć, wierząc wciąż po cichu w prawo do amerykańskiego sukcesu, nabiera w tej oprawie wyjątkowej prawdy. Sasza, rosyjski malarz, zagubiony, tęsknący za miejscem w rodzinnym Petersburgu w interpretacji Piotra Krukowskiego wzrusza, przekonuje i budzi nadzieje. Bardzo czarnym humorem