Potrzaskane betonowe płyty, z których sterczą pogięte pręty zbrojeniowe. Potężne stalowe belki kołyszące się niebezpiecznie nad głowami. Zmasakrowany wrak samochodu u stóp spalonego szkieletu drapacza chmur. Reżyser Marek Weiss-Grzesiński przeniósł akcję opery "Antygona" Zbigniewa Rudzińskiego na zgliszcza zniszczonego przez wojnę współczesnego miasta. Spektakl, który już w piątek zobaczymy W Operze Dolnośląskiej, to uwspółcześniona adaptacja słynnego dramatu Sofoklesa. Kompozytor sam napisał do niego libretto uznając, że nie da się w prosty sposób przenieść tego dzieła na scenę operową. - Bohaterowie dramatu opowiadają akcję i prowadzą między sobą nieustające dialogi. Jak to przedstawić w muzyce? - zastanawia się Rudziński. - Nie potrafiłbym dopisać po prostu muzyki do takiego tekstu. W takiej formie do nikogo by nie dotarł i nikt by go nie zrozumiał. Kiedy więc konstruowałem libretto, "przeniosłem" akcję z wypowiedzi
Tytuł oryginalny
Antygona w ruinach
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 30