W obskurnym Tompkins Park w Nowym Jorku, żyją, prowadzą rozmowy i umierają "byli ludzie", a dziś tylko życiowi rozbitkowie w wielkim mieście - bezdomni. Polak, rosyjski Żyd i Portorykanka. Oni to są bohaterami sztuki Janusza Głowackiego "Antygona w Nowym Jorku", którą właśnie wprowadził na swe afisze poznański Teatr Nowy. Sztuka jest świetna. Po "Emigrantach" Mrożka jest to chyba ta polska sztuka, która zdobywa sobie przebojem miejsce w światowym repertuarze. Na liście najlepszych sztuk 1993 roku tygodnika "Time" znalazła się w pierwszej dziesiątce. A to raz jeszcze potwierdza, że polski dramat wtedy dla świata może być interesujący, gdy rozgrywa się nie tutaj a tam, ale dotyczy naszych spraw, ludzi i problemów. Sztuka Głowackiego ma w sobie coś z teatru Becketta i coś z "Na dnie" Gorkiego. Ale wszystko to wpisane zostało w antyczny mit odwołujący się do Sofoklesa. Bezdomna, wyrzucona poza nawias życia Portorykanka Anita, tak jak królew
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski