"Antygona w Nowym Jorku" w reż. Tadeusza Junaka w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski.
Historia ta może wydarzyć się wszędzie. Jak ironicznie obwieszcza wiszący w glębi wesoty zielony billboard: "OneEarth, one home" Oto powtórzenie historii Antygony, która przeciwstawiając się zakazowi Kreona, władcy Teb, pochowała brata, gdyż tę powinność wobec człowieka ustanowili bogowie. Za swój czyn Antygona płaci życiem. Janusz Głowacki tragedię tebańskiej arystokracji odnajduje wśród bezdomnych z nowojorskiego Tompkins Sąuare Park. Anita, Portorykanka, chce za parkową ławką pogrzebać ciało Johna, który nazwał ją kiedyś "swoją kobietą". "Społeczeństwo" grzebie takich jak on bezimiennie na wyspie, w pięciu warstwach. Społeczeństwo jest w sztuce Głowackiego nie tyle bezosobowe, co bezduszne. Reprezentuje je Policjant, który - niczym chór z antycznej tragedii - zwraca się wprost do widowni komentując akcję. W tej roli znakomity jest Mariusz Słupiński, który ideologiczną perswazję zamienia w "przymus bezpośredni". Dialogując