- Musiało minąć trochę czasu, zanim zdobyłem zaufanie młodych ludzi. Oni doskonale pamiętali pracę z Tadziem Szymkowem, który był dla nich postacią niezwykle bliską. Wcale tutaj nie przesadzam - mówi Robert Gonera o sobotniej premierze "Antygony w Nowym Jorku" w Miejsko-Gminnym Centrum Kultury w Jelczu-Laskowicach.
Przed sobotnią premierą sztuki rozmowa z jej reżyserem Robertem Gonerą i Stanisławem Wolskim, asystentem reżysera. Skąd się wzięła Antygona w Jelczu-Laskowicach? Stanisław Wolski: Zaraz po pogrzebie rozmawiałem z tymi młodymi ludźmi, którym "Szymek" obiecał następną premierę. Do roli Anity zrobił specjalny casting, który wygrała bezapelacyjnie Ania Zaborska. Wielkim entuzjastą tego pomysłu i jego promotorem był Łukasz Dudkowski, dyrektor Miejsko-Gminnego Centrum Kultury w Jelczu-Laskowicach, który wręcz Tadeusza dopingował. Szymków niedaleko mieszkał, bo w Chwałowicach. Uważali, że największym hołdem dla "Szymka" będzie, tak jak planował, plenerowa premiera "Antygony w Nowym Jorku". Nie była to propozycja dla mnie, mieli nadzieję, że ktoś to pomoże im zrobić. A jak Robert trafił do tego przedsięwzięcia? Robert Gonera: Zostałem zaproszony przez Andrzeja Stacheckiego, który jest producentem tego przedsięwzięcia inspirowan