ZŁE moce, które powoli ogarniają program telewizyjny, różne "Upiory" i "Czarownice", uwzięły się ostatnio na to, co telewizja ma najlepszego. Widocznie czartowskie nasienie nie lubi dobrego teatru, a może uwzięło się właśnie na Teby. Kto to może wiedzieć. Szła "ANTYGONA" Sofoklesa w reżyserii Olgi Lipińskiej. Ale jak szła - strach przypominać! Chwilami nie można było nawet zrozumieć tego, o co rzecz idzie, a swoją znajomość tej rzeczy musieliśmy czerpać z nadwątlonej już trochę pamięci. W pewnej chwili zamieszanie, jakie towarzyszyło tragedii w Tebach, doszło do szczytu: zamiast władcy Kreona (Gustaw Holoubek) ukazała się naszym zdumionym oczom prawdziwa kamera. Nie powiemy, nawet przystojna, choć już nieco podstarzała. Ale kamera. Co robiła w starożytnych Tebach - nie wiadomo. Widocznie już wówczas znano telewizję i niewiele ją od tego czasu ulepszono... Stosunkowo najlepiej słychać było Polę Raksę i o ile mogliśmy się zorientowa�
Tytuł oryginalny
Antyczna tragedia
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Mazowiecka nr 305