Nie bardzo wiedząc od czego zacząć tę recenzję z tragikomedii Sławomira Mrożka, zaczynam ją od debiutanta. Chodzi o "Tango" w reżyserii Leopolda Kielanowskiego. Debiutantem jest Krzysztof Jakubowicz w głównej roli Artura, prawie cały czas na scenie. Nie byłem na pierwszym przedstawieniu w "Ognisku", ani na tzw. premierze prasowej, ale dopiero w następną niedzielę. Przez ten tydzień kilkakrotnie usłyszałem, że "Jakubowicz za młody, że brak mu doświadczenia do takiej dużej roli". Nieprawda. Jest debiutantem na scenie, tak jak młody Artur jest debiutantem w życiu. Rutyniarz byłby tu zupełnie nie na miejscu. Wolę jego zacinanie się i ruchy dopiero co ożywionego Frankensteina od przeróżnych gierek, które za często widywałem w polskim teatrze i w polskich filmach. Jakiś krytyk w Warszawie napisał w swojej recenzji, że "pojawia się brunatny Artur". Hitlerowiec, albo co najmniej faszysta. Bardzo nisko trzeba się schylać po kawałek chleba w Polsce
Tytuł oryginalny
Antybunt naszego czasu czyli bohater w poszukiwaniu sześciu postaci
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości (Londyn)