GDYBY Wieszcze poszli byli do Powstania, strach pomyśleć, jak wyglądałaby nasza wielka poezja romantyczna: mogłoby jej w ogóle nie być. Ale nie poszli, a za to (za to?) Mickiewicz napisał "Dziadów" Część III, Słowacki zareplikował "Kordianem". "Kord-ian" - kord, nacelowany w serce rywala, który nie dość, że był idolem rodaków-emigrantów, ale na dobitek obsmarował profesora Becu. Męża pani Salomei. Ojczyma. Ech, poezjo, poezjo... Przed dwunastu laty Gustaw Holoubek zagrał Konrada. Po dwunastu latach wyreżyserował w TV "Kordiana". Był to jeden z osobliwszych spektakli sezonu. Osobliwy, a wiec ciekawy. Już od słowa wstępnego Marii Janion. Jak głosi uniwersyteckie porzekadło: "Asystent mówi co wie, profesor wie co mówi". Bardzo dobrze, że w TV zaczynamy słuchiwać ludzi, którzy wiedzą co mówią. Trochę szkoda, że profesor Janion, mówiąc, jak zawsze, inteligentnie i wnikliwie, do milionowej widowni zwracała się tak, jakby to byli
Tytuł oryginalny
Anty-Kordian
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 2