EN

10.01.1981 Wersja do druku

Anty-Kordian

GDYBY Wieszcze poszli byli do Powstania, strach pomyśleć, jak wyglądałaby nasza wielka po­ezja romantyczna: mogłoby jej w ogóle nie być. Ale nie poszli, a za to (za to?) Mickiewicz napisał "Dzia­dów" Część III, Słowacki zareplikował "Kordianem". "Kord-ian" - kord, nacelowany w serce rywala, który nie dość, że był idolem rodaków-emigrantów, ale na dobitek obsmarował profesora Becu. Męża pani Salomei. Ojczyma. Ech, poezjo, poezjo... Przed dwunastu laty Gustaw Ho­loubek zagrał Konrada. Po dwuna­stu latach wyreżyserował w TV "Kordiana". Był to jeden z osobliwszych spektakli sezonu. Osobliwy, a wiec ciekawy. Już od słowa wstęp­nego Marii Janion. Jak głosi uni­wersyteckie porzekadło: "Asystent mówi co wie, profesor wie co mówi". Bardzo dobrze, że w TV zaczynamy słuchiwać ludzi, którzy wiedzą co mówią. Trochę szkoda, że profesor Janion, mówiąc, jak zawsze, inte­ligentnie i wnikliwie, do milionowej widowni zwracała się tak, jakby to byli

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Anty-Kordian

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 2

Autor:

Anna Tatarkiewicz

Data:

10.01.1981

Realizacje repertuarowe