Rozmowa z Anną Wieczur-Bluszcz, reżyserką spektaklu "Człowiek z La Manchy" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.
Kim jest u pani tytułowy "Człowiek z La Manchy"? - W mojej inscenizacji jest jednym z nas, zwykłym człowiekiem, który ma marzenie. Różni go od innych może to, że ma w sobie siłę, by to marzenie wcielać w życie, a przynajmniej próbować. Jest świadomy, że to, co mówi i robi, ma siłę oddziaływania i może zmieniać świat. Broadwayowski hit to olbrzymie reżyserskie wyzwanie. Starałam się podejść do mojego zadania bez bagażu wcześniejszych głośnych realizacji. Trochę tak, jakbym pierwszy raz usłyszała tę historię. Zawsze staram się odpowiedzieć sobie na pytanie, co mam do powiedzenia przez daną opowieść, czy jest ona nadał aktualna i czy ma w sobie siłę. Okazuje się, że w przypadku "Człowieka z La Manchy" tak właśnie jest. Ten spektakl to w założeniu widowisko sceniczne. Co było najtrudniejszego w jego realizacji? - Teatr Dramatyczny w Warszawie, jak sama nazwa mówi, to teatr dramatyczny, a nie muzyczny. To wspaniałe, że wr