"Anna Karenina" w reż. Pawła Szkotaka w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Barbara Peregryn w Magazynie Portalu Kultury.
Jak zmieścić kilkusetstronicową powieść w niespełna dwugodzinnym przedstawieniu? Po pierwsze, trzeba mieć na to dobry pomysł. Po drugie - sprawnie go zrealizować. O ile "Anna Karenina" w Teatrze Studio aż skrzy się ciekawymi pomysłami, o tyle ich realizacja pozostawia, niestety, wiele do życzenia.Akcja spektaklu, cytując Szekspira, "pędzi naprzód, jak ogłupiała gęś". Pozostaje jednak w pełni klarowna, mimo krzyżowania się tu co najmniej kilku wątków, wiernie i całkiem dobrze wyłuskanych z powieści Tołstoja przez autorkę adaptacji, Helen Edmundson. Inna rzecz, że wiele z tego, co klarowne, szybko okazuje się być po prostu płytkie i miałkie. Można by powiedzieć, że w cenie biletu dostajemy coś w rodzaju opery mydlanej na scenie - tyle że obserwowane na niej wydarzenia gnają w zawrotnym tempie na złamanie karku, więc raczej nie ma mowy o dłużyznach. Zdaje się też, że postaci pojawiające się w brazylijskich telenowelach s