- Na pewno postać trzeba poznać, zrozumieć, nadać jej odpowiedni rys. Nigdy nie zastanawiałam się czy polubienie jej pomaga w budowaniu roli, bo ja lubię wszystkie swoje bohaterki. A nawet jeśli nie da się ich wszystkich polubić - mówi Anna Haba, aktorka Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze.
Zastanawiałam się, od czego zacząć naszą rozmowę. Najprościej, jeśli zaczniemy od... początku. Kiedy po raz pierwszy uświadomiła sobie Pani, że aktorstwo jest tym, co chce Pani robić w życiu? - Takim decydującym momentem była wizyta w Teatrze Narodowym w Warszawie. Byłam wtedy w liceum. Oglądaliśmy spektakl "Saragossa" w reżyserii Tadeusza Bradeckiego i "Kartotekę" w reżyserii Kazimierza Kutza. Totalnie pochłonęła mnie magia teatru, znakomitego aktorstwa, scenografii, kostiumów. Chciałam współtworzyć tę magię, której dałam się uwieść. Duże wrażenie zrobił też na mnie serial "Twarze i maski" w reżyserii Feliksa Falka, który pokazywał życie aktorów i teatru od kulis. Aktorstwo było jedną z alternatyw na życie, czy miała Pani także inne pomysły? Proszę opowiedzieć o najciekawszych... - Gdyby nie udało mi się dostać do szkoły teatralnej, myślałam alternatywnie o polonistyce, psychologii, dziennikarstwie, ale mimo, że nie do