- Nie cierpię się oglądać za siebie. Nigdy nie myślę: To zrobiłam źle, tamto jeszcze gorzej... Trzeba iść do przodu, a problemy traktować jak ważną lekcję. Po to w końcu je mamy, aby się czegoś nauczyć, coś zrozumieć. Śmiało mogę powiedzieć, że niczego w życiu nie żałuję.
Niezależność to główna cecha Anny Gornostaj (59). Aktorka wyniosła ją z domu rodzinnego. Ten kojarzy jej się z ciepłem i świąteczną atmosferą - panowała tam na co dzień. Swój zbudowała z mężczyzną, z którym połączyła ją miłość do teatru. Nam gwiazda "Barw szczęścia" opowiedziała m.in. o małżeństwie oraz dzieciństwie. Niebawem będzie Pani obchodzić 60. urodziny. Czego Pani życzyć? - Przede wszystkim zdrowia. To najważniejsze. No i żeby szczęście mi dopisywało. Czy z tej okazji szykuje Pani jakieś duże przyjęcie? - Imprezy nie planuję - będę wtedy na Antarktydzie. Wybieram się tam razem z mężem. Na ponad miesiąc. Zamierzamy m.in. pływać statkiem polarniczym, a urodziny spędzę wśród pingwinów, morsów i fok. Zapowiada się ekstremalnie. I bardzo ciekawie, bo oboje kochamy podróże. A mąż w szczególności - tą pasją zarazili go rodzice. Proszę sobie wyobrazić, ci 90-latkowie ciągle gdzieś jeżdżą. Mają już probl