W 23. Subiektywnym spisie aktorów teatralnych Jacka Sieradzkiego.
Wybieram ją ze świetnego grona kolegów z Narodowego, w którym są choćby Jerzy Łapiński, Jacek Różański, Waldemar Kownacki. To im (a nam przy okazji) zrobił frajdę Marcin Przybylski w "Fortepianie pijanym", koncercie starych songów Toma Waitsa, prostych, gorzkich, wytrawnych. Nosi stare, hipisowskie ciuchy, ma stale na ustach zabłąkany, nieradosny półuśmieszek, śpiewa mocnym, niskim głosem o odwiecznych diabelstwach i kurestwach świata tego. Doświadczenie życiowe jest czymś w rodzaju pudła rezonansowego, które wzmacnia tony bluesowych prawd, nadaje im niepowtarzalną głębię brzmienia; młodzi, choćby najzdolniejsi, tak nie zaśpiewają.