Kiedy dowiedziałem się, że Anna umarła, wszystkie te myśli przesuwały mi się przez głowę. Napisałem na Facebooku, że pisarka, której powieści pełne były energetycznych wyładowań odeszła niezauważenie dla świata - pisarkę Annę Bojarską wspomina Remigiusz Grzela.
Kochana Anno, Drogi Maksie, Droga Mario, Szanowni Państwo, Świat nie lubi bezkompromisowych, odważnych, mających swój głos. Tych, którzy często wyręczają nas w wypowiadaniu opinii, jątrzą, przecież nie dla własnej perwersyjnej przyjemności. Bywa, że ryzykują wszystkim. Na przełomie lat 90. i 2000 chętnie sięgałem po powieści Andrzeja Żuławskiego i Anny Bojarskiej. Był w ich pisaniu "drive", była jazda bez hamulców. Rozprawiali się ze stereotypowym myśleniem, narodową mitologią, z naszymi bohaterami, zwycięstwami, przegranymi. Pisali tak, żeby otworzyć głowę. Anna Bojarska w swoich książkach zawsze rozliczała się z narodowymi świętościami, żyjącymi bohaterami, a nawet jeśli czasem nie robiła tego całkowicie otwarcie, jasne było o kim pisze. Miewała obsesje, ale już wycofuję się z tej tezy, bo nie wiem, co było pisaniem, co prowokowała do pisania, jak siebie samą prowokowała do pisania, zawsze była bohaterką swoich ks