EN

31.12.2015 Wersja do druku

Anita Sokołowska: Złość zabieram na scenę

- Myślę, że dojrzałam przez te lata w bydgoskim teatrze. Niedługo będę miała czterdziestkę. Macierzyństwo też mnie zmieniło. Stałam się bardzo konkretna, choć nadal kieruję się intuicją - mówi aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie.

Który to już rok na bydgoskich deskach? Siódmy? - Nie liczę sezonów, ale chyba tak. Zaraz po szkole teatralnej pracowałam w Lublinie, potem na etacie w Łodzi i przez chwilę w Warszawie, a od 2008 roku jest Bydgoszcz. I cały czas dojeżdżasz ze stolicy na próby, spektakle... Męczące? - Oj, tak. Większość bydgoskiej ekipy tak krąży - z Warszawy, Krakowa, czy innych miast. Często ładujemy się do jednego samochodu i jest wesoło. Taki nasz punkt przerzutowy to park Wilsona. Czekając tam zimą na transport żartowaliśmy sobie, że wyglądamy jak zbieracze jabłek, jadący do Szwecji. Dziś mamy autostradę, ale przeżyliśmy naprawianie drogi Warszawa-Bydgoszcz. Czasem jechało się pięć godzin, napotykając przy tym dwanaście świateł wahadłowych. Bydgoski teatr stał się ważnym punktem na teatralnej mapie kraju. - Jednym z głównych! Jego pozycja zaczęła wzrastać, odkąd przejął go Paweł Łysak. Teraz z powodzeniem prowadzi go Paweł Wodzińsk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Złość zabieram na scenę

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowości nr 302

Autor:

rozmawia Justyna Król

Data:

31.12.2015