"Anioły w Ameryce" w reż. Andrása Almási-Tótha w Operze Wrocławskiej. Pisze Magdalena Talik w portalu kulturaonline.pl.
Inscenizacja opery Petera Eötvösa dokonana przez Andrása Almási-Tótha nie jest może wybitna, ale warto się na ten spektakl wybrać. Muzyka węgierskiego kompozytora jest naprawdę znakomita. Peter Eötvös napisał "Anioły w Ameryce" na zamówienie, natomiast libretto jest autorstwa jego żony, Mari Mezei. Musiała ona wybrać najważniejsze sceny z ponad sześciogodzinnej sztuki amerykańskiego prozaika Tony'ego Kushnera. Wprawdzie dokonując selekcji musiała wiele scen opuścić, ale udało jej się wyprowadzić na pierwszy plan sprawy bodaj najistotniejsze. W operze nie ma polityki, jest natomiast motyw specyficznego proroctwa. Oto chory na AIDS homoseksualista Prior postanawia zaingerować w plan zbawienia, zreinterpretować go, przyznać sobie rolę proroka, który ma szansę zmienić świat, zdyscyplinować anioły, przywołać Boga, który odwrócił się od problemów ludzi. Sam Prior boryka się z porzuceniem - zostawił go wieloletni partner Louis, a halucynacj