EN

23.05.2008 Wersja do druku

Anioły stąpają lekko

- Powiedziałem kiedyś pani Zosi, żeby nie skupiała się na grze, tylko była sobą. I zaraz jej cierpienie stało się wiarygodne - wspomina Kazimierz Frączek, doktor z krakowskiej Akademii Sztuki, wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu. To on jest reżyserem spektaklu "Upadłe anioły". W neogotyckich murach domu prowadzonego przez siostry zakonne rozpaczliwa rzeczywistość wdziera się w sztukę. W żadnym teatrze na świecie odegranie cierpienia i udręki nie przychodzi aktorom z taką łatwością - pisze Aleksander Król w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Jesteście w piekle. Was teraz nie widać. Stoicie z boku - słysząc takie polecenie pensjonariusze raciborskiego domu pomocy społecznej im. św. Notburgi pokornie chowają się w cień. - Powiedziałem kiedyś pani Zosi, żeby nie skupiała się na grze, tylko była sobą. I zaraz jej cierpienie stało się wiarygodne - wspomina Kazimierz Frączek, doktor z krakowskiej Akademii Sztuki, wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu. To on jest reżyserem spektaklu "Upadłe anioły". W neogotyckich murach domu prowadzonego przez siostry zakonne rozpaczliwa rzeczywistość wdziera się w sztukę. W żadnym teatrze na świecie odegranie cierpienia i udręki nie przychodzi aktorom z taką łatwością. Anioł Marian Wójcik, 64-letni mieszkaniec domu, jeden z upadłych aniołów. W raciborskim DPS-ie żyje od 1982 roku. Pochodzi spod Nowego Sącza. Był żonaty, ale to stare dzieje. Ma córkę. - Ostatni raz widziałem Wioletkę, gdy chodziła jeszcze do szk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Anioły stąpają lekko

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Zachodni online

Autor:

Aleksander Król

Data:

23.05.2008

Wątki tematyczne