Teatr to nie efekty. Teatr to ludzie - o premierze "Szarego Anioła" w reż. Andre Huebnera-Ochodlo w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie pisze Julia Liszewska z Nowej Siły Krytycznej.
"Nie można żyć bez iluzji. Nawet jeśli trzeba o nie walczyć." - powiedziała Marlena Dietrich podczas występów gościnnych w Londynie. Iluzje swe pielęgnowała troskliwie podczas całego życia, a szczególnie w czasie ostatnich 13 lat, które spędziła w odosobnieniu w paryskim mieszkaniu, prawie nie opuszczając łóżka. Łóżka, które stało się jej domem, azylem, sceną, planem filmowym, przekleństwem i ocaleniem. W spektaklu Andre Huebnera-Ochodlo to właśnie łóżko znajduje się w centrum wydarzeń i nadaje im taki a nie inny bieg. Zwykłe pojedyncze łóżko z białą pościelą i leżącym w nim Błękitnym Aniołem, przytłoczonym przez szarą rzeczywistość. Łóżko będące, dla pokonanej przez czas aktorki, całym światem. Światem rzeczywistym, zastępującym podróże do Japonii, Niemiec, Londynu i światem marzeń - w których wciąż była młodą, olśniewającą aktorką, uwodzicielką łamiącą męskie serca i diwą mogącą zagrać największe