No dobrze, niech będzie, jest "przebój sezonu", choć z powodów zupełnie innych, niż należałoby oczekiwać. "Jesus Christ Superstar" w gdyńskim Teatrze Muzycznym nie nasuwa bowiem podejrzeń, że mamy do czynienia z faktem artystycznym wyjątkowym, z wydarzeniem, oczywiście jeśli słowu temu przywrócić właściwą rangę. Transpozycja na scenę polską słynnego musicalu Toma Rice'a i Andrew Lloyda Webbera, po szesnastu latach, jakie upłynęły od czasu prapremiery w nowojorskim Mark Hellinger Theater, może jednak mieć znaczenie specjalne. Przede wszystkim potwierdza prawdę dość banalną, że teatr, aby mógł bulwersować, potrzebuje atmosfery sensacji. Tę akurat gdyński teatr zdołał sobie zapewnić. Rzecz dotyczy rzekomego naruszenia praw autorskich (wykorzystania bezprawnie surowego jeszcze przekładu Wojciecha Młynarskiego) i pierwszeństwa do prapremiery, którą zagwa-rantował sobie podobno warszawski Teatr Współczesny, wystarawszy się o uprawnienia i b
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie