"Wiśniowy sad" mówi o umieraniu, rozpadzie. Sędziwe drzewa padną pod siekierami, długowieczny lokaj Firs (głęboko wzruszająca rola Janusza Mazanka) zamarznie najpewniej podczas nadciągającej zimy, a piękną Raniewską wraz z mieszkańcami jej ziemiańskiego dworu - rozgoni po świecie wiatr wydarzeń. Nie nadawali się już do życia, przestali tkwić korzeniami w ziemi, z której wyrośli, ich czas, ich epoka - minęły. Przychodzi czas drapieżnych Łopachinów, ale i oni odejdą i oni będą musieli ustąpić miejsca. Oczywiście tak odczytujemy rzecz dzisiaj, patrząc z perspektywy lat siedemdziesięciu na tę piękną, jakże mądrą sztukę, ale przecież Czechow - bez uciekania się do wielkich słów i politycznych dyskursów - napisał w niej właściwie wszystko, postawił diagnozę, od której historia nie wniosła odwołania. Sprawy najważniejsze - i w tym podstawowy urok, a zarazem podstawowa trudność w graniu Czechowa - rozgrywają się tu jednak międ
Tytuł oryginalny
Ania z "Wiśniowego sadu"
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Ilustrowany nr 92