"A, nie z Zielonego Wzgórza" w reż. Katarzyny Raduszyńskiej w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Pisze Aleksandra Skorupa w portalu www.ksiazeizebrak.pl.
Gorzko, gorzko, gorzko i nie dochodzi do pocałunku. Spektakl "A, nie z Zielonego Wzgórza", czyli damska odpowiedź na "Sorry Winnetou", nie pokazuje pięknego świata z powieści Montgomery. Wyraźnie odczuwa się, że celem opowieści jest demitologizacja historii rudowłosej bohaterki, z którą utożsamiała się niejedna dziewczynka. Ciekawym zabiegiem reżyserskim jest równoległa prezentacja dwóch światów, które jednakże nie są odrębne, tylko wzajemnie się przenikają. Obserwujemy dwie Anie - powieściową Anię Shirley oraz Anię ze Świebodzic, która po śmierci ojca wraca do rodzinnego miasta, by sprzedać mieszkanie i ostatecznie odciąć się od szarego dzieciństwa. Ania Shirley (Rozalia Mierzicka) rozpoczyna przedstawienie od krótkiego streszczenia książki, z której fragmentów tworzy piosenki, przypominające współczesne musicale dla młodzieży. Podgląda ponadto życie "prawdziwej" Ani, czasem przeplatając epizody z jej życia swoimi optymist