"Legalna blondynka" w reż. Janusza Józefowicza w Teatrze Variete w Krakowie. Pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
"Nie było dramatu - pomyślałem po wyjściu z przedstawienia. Bo spodziewałem się kompletnej klapy. A wyszło po prostu przeciętnie, no może trochę poniżej. Krakowski West End już otwarty. Część problemów wynika z przestrzeni dawnego kina: scena jest mała, więc w żadnym razie nie pozwala na scenograficzny, a przede wszystkim choreograficzny rozmach. Widać, że tanecznym sekwencjom po prostu brakuje przestrzeni i oddechu. Gdyby wprowadzić bujniejszą scenografię, właściwie grupowe sceny nie miałyby prawa zaistnieć. Do tego brak muzyki na żywo jest dotkliwy - jest ona bowiem wpisana niemal nierozerwalnie w tę formę sceniczną. Oczywiście można powiedzieć, że takie są realia budynku. To prawda. Ale czy nie lepiej było słuchać tych, którzy znając się trochę na musicalowej materii, powtarzali jak mantrę, że to nie daje szans na wielkie formy sceniczne i inscenizacyjny szał? Przecież krakowska "Legalna blondynka" wypada jak uboga krewna przy taki