Kto ma prawo do anegdoty? - pyta w swoim cotygodniowym felietonie pisanym specjalnie dla e-teatru Marta Cabianka
Co z tego, że anekdotos znaczy po grecku "nie publikowany", a dzieło Prokopiusza z Cezarei przedstawiające skandaliczne historie z życia cesarza Justyniana nosi tytuł "Anekdota", czyli "Historia sekretna" i nie było przeznaczone do rozpowszechniania? Anegdota przecież znaczy dzisiaj: "tym bardziej do publikacji", a lepszego tytułu niż "Historia sekretna" nie wymyśliłby kierownik działu promocji żadnego wydawniczego koncernu. Anegdotą stoi świat, a zwłaszcza świat teatralny. Ten żywi się historyjkami o ludzkich słabostkach i przymiotach, wpadkach i gafach. Opowiadanie o teatrze anegdotą ma stanowczo wielu zwolenników. Nie tylko dlatego, że zabawne i wdzięczne, ale że niezobowiązujące i bezpieczne, że ujmuje wszystko w cudzysłów, że znosi hierarchie, udając, że je ustanawia. Anegdota teatralna jest po prostu plotką, tyle że mającą imprimatur historyków teatru. Na niej bowiem spoczywa nieraz cały ciężar naukowego wywodu, w niej tkwi sedno badawcze